niedziela, 24 czerwca 2012

TAKIE TAM

Jak mnie tu dawno nie było... jakoś pusto i w ogóle. Nawet nie wiem co mogłabym napisać, najlepiej coś mądrego. haha taaaaak. Jedyne o czym teraz myślę, to koniec roku szkolnego, który był całkiem niezły. Oceny jak dla mnie bardzo dobre, a 4 z biologii jaram się do tej pory! Średnia 4,2; złote pióro od prezydenta będzie, tylko z olimpiadą nie wyszło, ale może w następnym roku nadrobimy.. OBY. Teraz trzeba żyć wakacjami i korzystać z nich jak się da, chociaż mam ambitne plany - przerobić wos no i może jakoś poćwiczyć angielski. W końcu matura sama się nie zda, a jestem pewna, że po 1 września cała energia ze mnie uleci. Na szczęście czeka nas ze Szlerką Chorwacja, tak tak tak!

Dzisiaj Karolcia zadała mi trudne pytanie: Jak siebie wyobrażam za 10 lat? I kurczę nie umiem na nie odpowiedzieć... Niedawno myślałam o podobnych rzeczach, bo przecież chcę zrobić COŚ na większą skalę, ale nie robię NIC w tym kierunku. Odzywa się tylko mój wewnętrzny leń, jakoś to będzie, samo się zrobi. A GÓWNO PRAWDA. Samo się nic nie zrobi i dobrze o tym wiem. Marzenia są, nadzieje są, tylko chęci brak. Ale spokojnie, zrobię z tym coś i wezmę się za siebie. Zacznę spełniać swoje pragnienia, już robię prawko na motor i czuję, że to mi da jakąś wewnętrzną wolność... Brzmi to idiotycznie, wiem. Mamy jeszcze zamiar z K. zrobić kurs na animatora i w następne wakacje pojechać na Jamajkę do pracy, hihi. A oprócz tego działamy z rosyjskim, nie ma obijania się!

To by było na tyle, mam nadzieję, że Szlerka dorwie się do internetu i to przeczyta. No i przydałoby się ją odwiedzić w Gdańsku...

Całuję, Milka.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

ósemka.

Najbardziej boli własna głupota, następnym razem trzy razy się zastanowię zanim podejmę jakąkolwiek decyzję, której skutki mogą trwać i trwać.
Kochany Zenek użyczył mi laptopa, chciałam pokazać Wam jak pięknie wygląda mój kubek na tle morza, ale niestety nie tej klasy sprzęt, blue coś tam nie ma.
Euro spoko, bez kur, ogrom ludzi, wczoraj był pierwszy mecz w Gdańsku. Uczę się hiszpańskich słówek. Nie jest tak źle, narzekam czasem bo to jest wpisane w naszą kulturę- każdy to lubi :D
Dziś poniedziałek, od teraz nie marudzę. Brzmi to jak podjęcie się diety bo ta ciągle rozpoczyna się w poniedziałki. Niech będzie, zaczynam od jutra. W końcu świat jest odzwierciedleniem stanu umysłu i każdy czuje się tak jak chce się czuć.
Idę do dziewiątki. Tęskno mi. Pa.
szlerka

wtorek, 15 maja 2012

STAGEMAN

logo firmy
Weekend spędziłam na UMCS. W Białej został przeprowadzony kurs na animatora osoby starszej i niepełnosprawnej. Stageman Polska to jedyna firma w kraju, która łączy na swoim szkoleniu wiedzę i doświadczenie kilku różnych nauk w zakresie animacji. Kiedy dowiedziałam się, że mam możliwość uczestniczenia w takim kursie od razu się zgodziłam i nie żałuję podjętej decyzji, wspaniali ludzie, wspaniała atmosfera i nasz kochany animator prowadzący- Paweł, który miał świetne podejście do każdego z osobna.

nasz animator ;)
 Nie będę opisywać tych 16 godzin bo to nie miałoby sensu, ale polecam każdemu, nawet jeśli ktoś nie wiąże z tym swojej przyszłość to w ramach nowego doświadczenie może uzyskać potrzebną wiedzę i dobrą zabawę.
Dodam jeszcze, że po pożegnaniu w niedzielę z ekipą stwierdziłam, że stałam się osobą bezwstydną. I chyba było to też założenie szkolenia- możesz robić wszystko dopóki nie krzywdzisz tym innych osób. Inwalidzi, starsi, dzieci, homoseksualiści, buddyści czy jehowi - to nie ma znaczenia, wszyscy jesteśmy ludźmi i chcemy kochać.
Skoro nauczyłam się odczytywać cyfry z ruchu pośladków to nauczę się i fizyki na jutro! :)

Pozdrawiam, Szlerka



czwartek, 10 maja 2012

MAJÓWKA

 Jeeeej, jak dawno mnie tu nie było... Trochę zapuściłyśmy bloga z Karoliną, ale mam nadzieję, że szybko to nadrobimy. ;) Może pokrótce podsumuję majówkę, która była ŚWIETNA. Naprawdę potrzebowałam długiego weekendu i takiego odpoczynku! Chyba nawet nie mam na co narzekać, 18 Martyny nad Białym, wolne od szkoły, wczorajszy koncert OSTR TABASKO, wsio na plus. ;d


 
DZIUBKI

W Okunince dużo śmiechu, gadania durnot, chodzenie późno spać i wstawanie rano, spacery nad wodę i przepyszne gofry i napoje mrożone. Trzy dni chillout'u w doborowym towarzystwie. A prezent Unci się spodobał i to w sumie jest najważniejsze. ;) Mam nadzieję, że w wakacje też uda się tam wrócić, ale to wszystko zależy od "SIŁY WYŻSZEJ" ;P

O koncercie nawet nie będę dużo mówić, trzeba było tam być! Osobiście bawiłam się bardzo dobrze, a OSTR po prostu wymiata! Jego głos i to jak nim potrafi operować... no normalnie aż kolana miękną. ;d Zabrzmi to pewnie dziecinnie, ale kocham jego głos. <3 Czekam na jego kolejny koncert, na pewno się wybiorę! ;) Cieszy mnie jeszcze to, że weszłam za darmo, szalona ja. ;P A poza tym miło jest, jak ktoś się o Ciebie martwi i pyta czy dotarłaś do domu. :)

Ale nie będę się już więcej rozpisywać, jutro czeka szkoła no i weekend! :D
 


wtorek, 1 maja 2012

SMAKOŁYKI

 Dzisiaj pojechałyśmy z mamą do babci, gdzie była też ciocia z Sarą i zrobiłyśmy te oto pyszności. Są to kruche babeczki z bitą śmietaną i czarnymi jagodami. Parę też było z mandarynką. Podziwiajcie!

 To moja radosna twórczość. ;d



 
JAGÓDKI. ;)


 Z mandarynką...

yami, yami. ;>


 
Za dużo jednak ich nie można jeść, są taaakie słodkie. ;p
 

 Ładnie się prezentują, prawda? ;)


 Od patrzenia znów mam na nie ochotę!

Jadalne potworki ;d

 
A to mamy kawusia, babeczka i stokrotka. :)

Do czwartku już mało czasu zostało, w sumie już nie mogę się doczekać. Jeżeli taka pogoda się utrzyma to na prawdę będzie miło. I Okuninka wita. ;) Weekend majowy fajna sprawa, ale nie wiem jak potem do szkoły wracać....... nie wytrzymam;p

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

ZDOLNIACHA

Dziś chciałabym się pochwalić dziełami mojej Sary. Widzieliście już jajka zrobione przez nią i przez ciocię... więc teraz pokażę wam inne rzeczy. ;)

 
 Sarcia robi bransoletki, mozooolna robota. ;)

 
To jest właśnie sprzęt, na którym się je robi...
 
 
A tu już widać efekty pracy. :) Podobają się?

 Jakiś czas temu ciocia zainteresowała się soutage. Jest to biżuteria wykonywana ręcznie. Te chyba zrobiła Sara, ale nie mam pewności. ;)

 
Wbrew pozorom nie jest łatwo zrobić te cudeńka. Potrzeba dużej precyzji i cierpliwości, co od razu mnie wyklucza ;p nie należę do cierpliwych osób. ;) 
ŁADNE?
 
A oto koszyczek wielkanocny, który Sara sama stroiła, Widać też jajka, które mieliście okazję zobaczyć wcześniej. Oczywiście zrobione własnoręcznie. ;)

 
Sara przed święceniem. ;) Ten niebieski komin, który ma na sobie Sara zrobiła moja mama. :) Miał być dla mnie, ale wyszedł za mały. ;p A swojego się nie doczekałam ;d

 
Cała święconka. ;)

Mam nadzieję, że się wam podoba. Miłego dnia i korzystajcie z pogodyy!

A na dobry początek takiego słonecznego dnia coś dla ucha jeszcze: WSTAJĘ RANO

sobota, 28 kwietnia 2012

wróciwszy + KRAKÓW

Wróciłam z Wyczółek, mam zdjęcia z Krakowa zimowego jak i wiosennego! Byłyśmy na Kubikach- woda stanowczo za zimna. Kiedy wyczerpane wędrówką wróciłyśmy do domu okazało się, że Karolcia telefon zgubiła, ale na świecie istnieją dobrzy ludzie i właśnie dzięki takim go szybko odzyskałam. ;)
Powstawiam wyselekcjonowane pamiątki fotograficzne i wracam na grilla, rodzinnie się zrobiło na tarasie.

w pociągu pełna kultura ;)





lutowe mrozy. Pod galerią było lodowisko, zdjęć niestety nie mam,
gdyż Michał swoim aparatem fotografował nasze piruety.

nasze kochane lokum... Pozdrawiamy pana Bożyka i cudownego barmana!
Tam spotyka się najciekawszych ludzi- w piwnicy;)

oto jej wnętrze. Ten pan grający z Marcinem mieszka w Paryżu. Ma rodzinę w Krakowie
 i zawsze kiedy przyjeżdża przychodzi tutaj na partyjkę szachów. 

ja w szachy grać nie umiem...

...więc z Sylwią miałyśmy inne zajęcie, ale miło było.

nie pamiętam ile mi wyszło :D

zdjęcie wydaje się zwykłe, ale zawiera całą paletę
emocji. Kamienica na Retoryka godzina 3 nad ranem.
Pyszne jedzenie przyrządzone przez Kubę-naszego wybawcę.

Kubuś!

cudo.



przedświąteczna atmosfera na Rynku.



PWST...

Marcin niczym aktor przed wyjściem na scenę.

hahah, Marcin, Sylwia, solenizantka i ja.
kawałek sękacza się załapał ale w całości do Krakowa nie dojechał.

Oleandry i mój pedantyzm. 

a to bardzo smutne zdjęcie. Nie mieliśmy pieniędzy i wybierałam się właśnie
na poszukiwanie szczęścia.

Daliśmy radę.

CISOWIANKA naszą przyjaciółką.

powolutku zawracamy do domu...



...

żegnamy się.

nie stać nas było na kupno, ale zdjęcie jest!

Najcudowniejsze miasto w Polsce.
Aż łezka mi się w oku zakręciła. BIG UP.